Psychiatra- kim jest i co leczy?
Do lekarza idziemy zazwyczaj wtedy, gdy coś nam dolega. Ból, cierpienie, objawy z którymi nie możemy sobie poradzić, skłaniają nas do podjęcia decyzji o wizycie u medyka. Gdy boli nas ząb, udajemy się do stomatologa. Męczący kaszel może nas zaprowadzić do lekarza rodzinnego, który zacznie leczenie lub skieruje na konsultacje do lekarza specjalizującego się w układzie oddechowym. A jeśli cierpimy psychicznie – u kogo szukać pomocy?
Psychiatra to osoba, która ukończyła studia medyczne i zrobiła dodatkowo specjalizację z psychiatrii dorosłych lub dzieci i młodzieży. To lekarz, który diagnozuje i leczy choroby i zaburzenia psychiczne. Jak każdego innego lekarza, obowiązuje go przestrzeganie Kodeksu Etyki Lekarskiej. Posługuje się konkretnym zestawem kryteriów diagnostycznych. W Polsce obowiązuje Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, ustalona przez Międzynarodową Organizację Zdrowia. Psychiatra pomaga poradzić sobie z objawami zaburzeń lub chorób. Psychiatria jest dziedziną medycyny, dlatego psychiatrzy mogą stosować leczenie farmakologiczne i wypisywać recepty na leki, wystawiać zwolnienia lekarskie lub kierować do szpitala. Lekarz psychiatra przepisuje leki, które dobiera zgodnie z postawioną diagnozą, np.: antydepresanty, leki przeciwlękowe. Leczy farmakologicznie schizofrenię, stany psychotyczne i inne ludzkie dolegliwości związane ze zdrowiem psychicznym.
Do psychiatry możemy udać się bezpośrednio lub po tym, jak poradzi nam taką wizytę psycholog, psychoterapeuta lub lekarz pierwszego kontaktu. Sami również możemy zapisać się do psychiatry, jeśli od dłuższego czasu przeżywamy dyskomfort psychiczny, który utrudnia nam prawidłowe funkcjonowanie w naszych rolach społecznych. Na przykład, kiedy nie mamy siły chodzić do pracy, na uczelnię, do szkoły. Kiedy lęk jest tak silny, że zatrzymuje nas w domu lub gdy inni widzą znaczące zmiany w naszym zachowaniu, myśleniu, nastroju. Nagła zmiana sytuacji życiowej (śmierć bliskiej osoby, wypadek, utrata pracy) może znacząco wpłynąć na stan zdrowia psychicznego.
Niestety wizyta u psychiatry jest w naszym kraju nadal stygmatyzująca. Wstydzimy się, że ktoś pomyśli o nas źle. Warto przełamywać swoje obawy i korzystać ze wsparcia lekarza. Ustawienie leków może znacząco poprawić nasz komfort życia i pomóc w lepszym korzystaniu z psychoterapii. Potrzeba niezwykłej delikatności, kiedy chcemy komuś zaproponować konsultacje psychiatryczną, tłumacząc z jakich powodów warto udać się do medyka.
Z jakimi problemami odwiedzić psychiatrę?
- zmiany nastroju,
- zmiany w naszym zachowaniu w relacjach rodzinnych i społecznych, np. wycofywanie się z nich, izolowanie się od otoczenia,
- zmiany aktywności – nadmierna lub zbyt słaba w porównaniu z okresem poprzedzającym pojawienie się zmian,
- gwałtowne zmiany w życiu, z którymi nie potrafimy sobie poradzić: śmierć bliskiej osoby, choroba, zwolnienie z pracy,
- ciągłe uczucie strachu, niepokoju,
- ciągłe uczucie smutku, przygnębienia, bezradności,
- ciągłe poczucie samotności,
- kiedy zauważamy, że staliśmy się bardziej nerwowi, nadwrażliwi, cały czas czujemy się atakowani i chcemy odpowiadać atakiem,
- gdy zauważamy rzeczy, słyszymy głosy, których inni nie dostrzegają,
- gdy mamy bóle głowy, występuje u nas drżenie rąk, nadmierna potliwość, kołatanie serca, a badania wykluczyły chorobę somatyczną (fizyczną),
- gdy nadużywamy alkoholu, leków, narkotyków, jesteśmy uzależnieni od hazardu, zakupów czy seksu.
Lekarz zna się na układzie nerwowym, funkcjonowaniu mózgu i fizjologii człowieka. Psychiatra bada i pyta. Podczas konsultacji lekarskiej psychiatra zadaje dużo pytań: o samopoczucie, stan zdrowia somatycznego, sposób funkcjonowania, sytuacją życiową, choroby w rodzinie. Wszystko ma służyć dobrze postawionej diagnozie i odpowiedniemu doborowi sposobów leczenia. Konsultacja może zakończyć się wypisaniem recepty na leki i umówieniem się po kilu tygodniach na kolejną wizytę. Lekarz oceniając nasz stan zdrowia może wypisać nam zwolnienie lekarskie, skierowanie do szpitala. Psychiatra może zalecić psychoterapię (indywidualną, par, rodzinną, grupową) lub kontakt z psychologiem. Łączenie terapii farmakologicznej z psychoterapią (indywidualną, rodzinną, grupową) daje większe szanse na powrót do zdrowia lub poprawę funkcjonowania.
Karina Hanowska
Learn MoreMożesz mieć dość – o przedłużającej się pandemii
Możesz mieć dość. Możesz się złościć. Możesz się bać. Może cię boleć ciało. Nasza psychika jest od kilkunastu tygodni narażana na trudne warunki zewnętrzne. Wiadomości z kraju i ze świata to nieustanne informacje o Covid-19, kwarantannie, liczbie zgonów. To nie są dobre informacje dla naszego układu nerwowego. Dodatkowo nie służy nam, istotom społecznym, przedłużająca się izolacja. Są osoby, którym bardzo ciężko znieść rozłąkę ze znajomymi, czy rodziną. Ludzie tęsknią za sobą, za kontraktem w realu, za podaniem dłoni, uściskiem. Niektórzy mogą myśleć, że „wariują” albo, że za chwilę zwariują.
Emocje są neutralne pod względem moralnym. Nie ma dobrych ani zły emocji. Istnieją te, które jest nam przyjemnie przeżywać i te, których nie lubimy czuć. Emocje są ważnym źródłem informacji o nas i naszych potrzebach. Na przykład złość informuje nas, że coś poszło nie tak, że nasze wartości nie są szanowane. Smutek mówi o naszej stracie – jest informacją, że coś dla nas ważnego się skończyło. Lęk chroni nas i mówi ,,uważaj na siebie, nie jest bezpiecznie”. Zazdrość, której tak nie lubimy, chce nam pokazać, że coś lub ktoś jest dla nas ważny i pożądany. Nie powinniśmy z nimi walczyć, tylko słuchać ich podszeptów.
Emocje czujemy w zależności od tego, czy nasze potrzeby są zaspokajane bądź nie. Jako istoty ludzkie mamy potrzeby fizjologiczne i duchowe. Pragniemy bliskości, lubimy się rozwijać, chcemy być akceptowani i włączani do grup ludzi, na których nam zależy. Potrzebujemy się wiązać i tworzyć relacje. W obecnej sytuacji te potrzeby nie zniknęły, jednak sposób ich realizacji jest utrudniony albo nawet zatrzymany. Dlatego czujemy się gorzej niż zwykle, stąd nasz nastrój może uleć pogorszeniu. Nie zaspokojone potrzeby dają o sobie znać poprzez przeżywane emocje.
Lekarze psychiatrzy mówią wprost – nasze systemy nerwowe są rozregulowane, co wpływa na nasze emocje i odczuwane dolegliwości z ciała. Bóle głowy, uczucie ucisku w klatce piersiowej, rozdrażnienie, apatia, smutek, słaba koncentracja, zaburzenia snu – to wszystko może nam w tym wyjątkowym czasie dokuczać.
Pewnie wszystkim byłoby łatwiej, gdybyśmy wiedzieli, że to potrwa dwa albo trzy miesiące, pójdzie w tym czy innym kierunku, trzeba zacisnąć zęby i przeczekać. Żyjemy w zawieszeniu, niepewności. Niepewność jest dla człowieka uczuciem trudnym do zniesienia. Wszystko staje wielką niewiadomą. Trudno obecnie zaplanować wypoczynek, urlop. Niepewność dotyka też kwestii związanych z aktywnością społeczną i gospodarczą: zatrudnieniem, nauką dzieci, egzaminami szkolnymi. Pojawiają się pytania: Czy wystarczy mi pieniędzy? Czy moja firma upadnie? Czy ktoś z moich bliskich zachoruje? Odpowiedź jest niestety jedna – ,,Nie wiemy”. Nie da się usunąć niepewności z różnych obszarów naszego życia. Nie ma sposobów, aby niepewność zniknęła. Ale mamy wpływ na to, żeby wzrastała w nas ufność i nadzieja. Mamy wpływ na nasze myśli. To one w dużej mierze wpływają na nasz nastrój. Jeśli nie pozwolimy katastroficznym myślom na to, aby zagnieździły się w naszej głowie, to jesteśmy wygrani.
Jest to szczególnie trudny czas dla ludzi z zaburzeniami psychicznymi. A co czwarty z nas takie ma. Ludzie pozbawieni są wsparcia stacjonarnego, terapii, grup wsparcia, terapii zajęciowych. Szacuje się, że co najmniej kilkanaście procent Polaków cierpi na zaburzenia lękowe. Także zdrowe osoby mogą odczuwać: lęk, strach i cały wachlarz emocji lękowych. To tego dochodzą dolegliwości somatyczne.
Okazuje się, że to, co przeżywamy nosi znamiona traumy zbiorowej. Nie brzmi to niestety pozytywnie. Zjawisko to związane jest z przedłużającą się sytuacją stresową. Wzrost poziomu adrenaliny pod wpływem chwilowego stresu działa mobilizująco. Bez tego pobudzenia nie chciałoby się naszym organizmom ruszać się, działać, uczyć się. Jednak długotrwała ekspozycja na stres może być szkodliwa dla naszego zdrowia i funkcjonowania całego organizmu. Nasz organizm w sytuacji stresowej podwyższa poziom kortyzolu, bo chce wymusić na nas szybką reakcję: walcz – uciekaj. W tym czasie organizm działa jak żołnierz przygotowany do walki: Serce przyspiesza, krew pompowana jest do mięśni, oddech się spłyca. Niestety nasz mózg pod wpływem reakcji biochemicznych pojawiających się podczas stresu zaczyna funkcjonować zupełnie inaczej, niż kiedy jesteśmy spokojni. Dlatego, coś co nigdy nie było dla nas kłopotem, kiedy byliśmy spokojni, w sytuacji stresu staje jest nie do pokonania. Mamy pustkę w głowie, nie możemy się skupić, nasza koncentracja jest osłabiona. Kiedy poziom kortyzolu jest podniesiony, nie myślimy kreatywnie, mamy kłopoty w elastycznym podejściu do wyznań, nie potrafimy improwizować. Zaczynamy działać jak robot – mechaniczne, według znanych schematów. Nie ma wtedy miejsca na nowe pomysły, czy innowacyjne podejście. Poważne problemy zaczynają się w sytuacji przewlekłego stresu. Kortyzol zaczyna niszczyć nasz dobrze funkcjonujący organizm. Badacze uważają, że ok 60-90 procent wizyt u lekarza spowodowanych jest chronicznym stresem. Najczęściej odczuwane dolegliwości związane ze stresem to:
– bóle głowy,
– tiki nerwowe,
– przyspieszony oddech,
– drżenie kończyn, napięcie mięśniowe,
– podwyższone tętno,
– kołatania serca,
– nadmierne pocenie się,
– suchość w ustach i gardle,
– trudności z pamięcią i koncentracją,
– problemy ze snem.
To co na pewno pomaga, to myślenie, że wszyscy jesteśmy w takiej sytuacji. Odczuwamy nieprzyjemne emocje, bo to normalne w tej „nienormalnej” dla nas rzeczywistości. Przeżywamy lęki, straty swojej normalności, złość na sytuację. Reagujemy normalnie, zwyczajnie, po ludzku – dlatego „możesz mieć dość”.
Im bardziej będziemy uważni na swoje emocje, tym więcej się o sobie dowiemy. Nie spychajmy ich do czeluści. Starajmy się je nazywać i mówić o swoich potrzebach. Dajmy prawo do istnienia naszym emocjom. Czytajmy z nich ważne informacje. Im bardziej będziemy chcieli czuć, tym lepiej będzie się czuło nasze ciało.
Osoby zainteresowane odsyłam do tekstu pt: Lęk w czasie epidemii – jak sobie z nim radzić?
Karina Hanowska
Learn MorePsychoterapia przez Skype w czasie pandemii
W obecnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa nasze relacje, usługi przeniosły się do sieci internetowej. Nie wychodzimy z domu, staramy się ograniczać nasze kontakty. Wyjścia i sprawy do załatwienia sprowadzamy do koniecznego minimum. Wszystko dla wspólnego dobra. Świat zewnętrzny zatrzymał się, ale nasz świat wewnętrzny jest nie do zatrzymania.
Dochodzą do nas informacje, które na niektórych z nas wpływają negatywnie. Słyszymy, że koronawirus podbija Polskę, wzrasta liczba zakażonych, ludzie tracą pracę, tracą swoją normalność. Przeżywamy kryzys gospodarczy, ale również niektórzy z nas swój własny, osobisty. Przez to często jesteśmy sami z naszymi emocjami, wyobrażeniami i katastroficznymi wizjami.
Wsparcie w tym czasie kryzysu jest możliwe. Rozmowy z bliskimi, wsparcie emocjonalne, szukanie zasobów mimo wszystko to sposoby na lepsze radzenie sobie z obecną sytuacją. (Zainteresowanych odsyłam do tekstu pt: Lęk w czasie epidemii- jak sobie z nim radzić?) Jeśli to wszystko przestaje działać i pomagać, warto skorzystać z profesjonalnej pomocy psychologa lub psychoterapeuty. Wystarczy przełamać opory i spróbować kontaktu ze specjalistą online. Fakt, że jest to wirtualny kontakt nie zmienia zasad i sposobu pracy psychoterapeuty. Warto pamiętać, że wyrażone emocje ciążą znacznie mniej.
Od czego zaczynam?
Po kontakcie telefonicznym lub zgłoszeniu przez formularz kontaktowy umawiam termin konsultacji. Wsparcie online zaczynam od przeprowadzenia konsultacji (do 3 rozmów), na podstawie których mam możliwość zapoznać się z problemem i wraz z osobą zgłaszającą się po pomoc, podjąć decyzję, czy rozpoczniemy pracę, jak będzie ona wyglądała, na jakich zasadach będzie przebiegać. Wtedy również decydujemy, czy trzeba się skupić na naglącej spawie, ważnym temacie, czy może rozpocząć dłuższą pracę psychoterapeutyczną, na którą wcześniej nie było czasu.
Po wstępnych konsultacjach ustalamy dzień i godzinę naszych wirtualnych spotkań. Psychoterapię prowadzę zgodnie ze sztuką i etyką pracy tradycyjnej.
Jak przygotować się do terapii online?
W kontakcie online zawsze ważny jest spokój, zadbanie o swój komfort psychiczny. W gabinecie mamy zapewnioną poufność i dyskrecję. Nikt w trakcie sesji nie przeszkadza, nie puka, nie wchodzi do środka. W sytuacji wirtualnego spotkania:
- Wybierz miejsce, które daje możliwość swobodnej, nieskrępowanej, szczerej rozmowy.
- Bądź przygotowanym ok 5 min wcześniej przed połączeniem, aby uniknąć przeszkód technicznych, które mogą się pojawić.
- Potraktuj tę rozmowę tak, jakby to była rozmowa twarzą w twarz.
- Zadbaj o czas, aby w trakcie wideorozmowy nic mam nie przeszkadzało.
- Przed połączeniem zamknij wszystkie aplikacje, które są otwarte na komputerach lub smartfonach, zostaw tylko Skypa.
- Naładuj urządzenie, z którego się łączysz.
- Zadbaj o słuchawki, dzięki którym będziesz lepiej słyszeć głos terapeuty i możesz mówić ciszej, bo mikrofon jest bliżej waszych ust.
Dla kogo jest terapia online?
Okoliczności sprawiły, że postanowiłam pracować terapeutycznie online. Przed pandemią byłam sceptyczna wobec takiej formy udzielania pomocy. Zastanawiałam się, jak osoba z którą pracuję online będzie się czuła, czy taka formuła będzie skuteczna. Wypowiedzi psychoterapeutów doświadczonych w prowadzeniu e-sesji i piśmiennictwo daje nadzieję na powodzenie tej metody pracy. Psychoterapia przez internet staje się szansą dla wielu osób, które ze względu na różne okoliczności nie mogą lub nie chcą skorzystać z kontaktu twarzą w twarz (Chochołowska, Osipczuk 2010; Mishna, Levine, Bogo, Van Wert 2013). Z terapii online mogą korzystać Ci, którzy:
- mają ograniczoną możliwość korzystania z psychoterapeutą ze względu na mieszkanie zagranicą lub w mniejszych miejscowościach, gdzie nie ma ośrodków, poradni, gabinetów oferujących pomoc psychologiczną,
- mają małe dzieci, które muszą być pod opieką,
- są niepełnosprawni ruchowo, lub mają czasowe problemy z poruszaniem się,
- cierpią na choroby somatyczne uniemożliwiające kontakt bezpośredni,
- mają problem zaawansowany, np.: odczuwają bardzo silny lęk lub cierpią na ciężką depresję, że z trudem lub wcale nie wychodzą z domu,
- chcą się skonsultować, bo nie wiedzą jak poradzić sobie w trudnej sytuacji,
- na dojazd do specjalisty musieliby poświęcić zbyt dużo czasu.
Okazuje się, że ta inna niż tradycyjna forma kontaktu terapeutycznego nie wyklucza możliwości prowadzenia działań w sposób etyczny i profesjonalny (Midkiff, Wyatt 2008). Trudno jest stwierdzić jednoznacznie, w jakim stopniu psychoterapia on-line jest skuteczna. Jest to nowa forma kontaktu i w odniesieniu do niej nie przeprowadzono dużej liczby badań. W obecnej sytuacji, kiedy wsparcie i pomoc psychologiczna w rozumieniu tradycyjnym jest bardzo mocno ograniczona, warto rozważyć pracę online, która może pomóc w lepszym radzeniu sobie z kryzysem i wspólnie z towarzyszącym terapeutą przejść ten trudniejszy czas.
Zapraszam do kontaktu.
Karina Hanowska
Learn MoreCiszej proszę – jak, może pomóc sobie osoba z mizofonią? Gdzie się najpierw udać i jakie techniki zastosować. Jaką terapię poleciłby specjalista?
Żyjemy w świecie dźwięków, jedne są uciążliwe niemal dla wszystkich, na inne większość ludzi nie zwraca szczególnej uwagi. Dźwięki towarzyszące jedzeniu, przełykaniu, oddychaniu – te odgłosy mogą być nieprzyjemne, jednak dla niewielkiego odsetka społeczeństwa są wyjątkowo uciążliwe, powodują zdenerwowanie, czasem doprowadzają wręcz do furii. Wyjście do kina, szczekający pies,ptaki za oknem, chrapanie partnera, pociąganie nosem osoby z katarem, a nawet klikanie klawiatury komputera powodują u niektórych wręcz fizyczny ból i napięcie.
Osoby cierpiące na mizofonię, bo tak nazywa się ta przypadłość, odbierają niektóre dźwięki z wyjątkową wrażliwością. Mizofonia, od greckich słów misos – nienawiść i phono – dźwięk, określana również jako zespół SSS – Selective Sound Sensitivity Syndrome, to niemal dosłownie tłumacząc – syndrom (nad)wrażliwości na selektywne, określone dźwięki.
Co może być pomocne?
Niestety, nie mam dobrych informacji dla mizofoników, ponieważ nie istnieje żadna skuteczna potwierdzana naukowo metoda terapii. Ważne jest, aby osobom cierpiącym na mizofonię mówić prawdę o stanie wiedzy i możliwościach pomocy. Fenomen mizofonii został pierwszy raz odkryty i opisany w 2002r. przez lekarzy Margaret M. i Pawela Jastreboffa. Spośród pacjentów, których leczył na szumy uszne wyodrębnił grupę osób, których objawy nie pasowały do żadnych innych zaburzeń. Zjawisko mizofonii w świecie nauki jest dość nowe i niezbadane. W procesie pomocy mizofonom ważne jest postawienie diagnozy w celu wykluczenie innych schorzeń. Do postawienia trafnej diagnozy potrzebni są specjaliści tj: audiolog, otolaryngolog, psychiatria. Audiolog to lekarz laryngolog, który posiada specjalizację w zakresie audiologii. Audiologia jest bowiem jedną z gałęzi otolaryngologii (potocznie laryngologii). Audiologia natomiast zajmuje się odbieraniem dźwięków, czyli zmysłem słuchu. Lekarz psychiatra to specjalista, który zajmuje się diagnozowaniem oraz leczeniem chorób i zaburzeń psychicznych. Psychiatra jak każdy lekarz może wprowadzać leczenie farmakologiczne i wypisywać recepty. Nie należy się obawiać wizyty u psychiatry i odkładać jej w czasie. Mizofonia musi być przede wszystkim dobrze rozpoznana. Należy ją odróżnić od nadwrażliwości słuchowej lub np. zaburzeń psychicznych tj: zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, zaburzenia lękowe, choroba afektywna dwubiegunowa, fonofobia.
Na pewno świadomość, że ,,nie jestem sam z moim cierpieniem”. Prawdopodobnie mizofonicy to ok. 3 % populacji choć może być ich znacznie więcej. Warto wiedzieć, jak najwięcej na temat swojej trudności. Czytać, szukać wiedzy, najnowszych informacji nt. badań naukowych. Wszystko po, to, aby nie myśleć o sobie, jak o kimś, kto przesadza, wymyśla, tylko o kimś kto naprawdę ma nadwrażliwość i naprawdę z tego powodu cierpi. To nie jest tak, że można się przyzwyczaić do tych „nieprzyjemnych dźwięków”, albo powiedzieć sobie: „daj spokój”. Osoby cierpiące na mizofonię czasem mówią, że „to” niszczy ich życie.
Pomocne może być nauczenie się w sposób asertywny mówienie bliskim o trudnościach wynikających z mizofonii. Nie wszyscy rozumieją mizofoników, a wręcz większość niestety nie rozumie. Czasem bliscy mówią: „Czy ty nie przesadzasz?” Warto otaczać się ludźmi, którzy akceptują i choć trochę są w stanie zrozumieć cierpienie. Mizofonia w aspekcie społecznym powoduje wycofanie i izolację. Warto nie ulegać chęci ucieczki od relacji społecznych, które są dobre i nam służą. Zamiast tego można ograniczyć te kontakty, które pogłębiają nasze poczucie niezrozumienia i inności. Duże znaczenie ma wsparcie ze strony najbliższych. Mizofonicy cierpią i nie należy tego bagatelizować. Czasami również bliscy mizofonika potrzebują wsparcia psychologicznego, aby wspólnie nauczyć się ze sobą żyć. Pomocne może być dla osoby cierpiącej na mizofonię przyjęcie, że druga osoba, która mlaszcze, chrupie, oddycha nie robi nam na złość.
Mizofonia jest związana z zaburzeniami funkcjonowania słuchowego, fizjologicznego, emocjonalnego i społecznego. To, co okazuje się być pomocnym dla mizofoników to umiejętne wyładowywanie napięcia i złości, które się kumulują. Aktywność ruchowa, sport, rekreacja może być zbawienna. Warto zadbać o relaksację układu nerwowego: oddychanie brzuszne, ćwiczenie wizualizacji. Okazuje się, że pewne elementy psychoterapii poznawczo-behawioralnej mogą być dla niektórych pomocne. Praca nad uważnością, akceptacją stanu, którego nie można niestety zmienić. Można jedynie zmniejszyć nasilenie odczuwanych emocji. Niektórzy terapeuci zalecają słuchawki wyciszające ale stosowane z umiarem. Całkowite odcinanie się od dźwięków nie jest dobrym pomysłem. Podobno niektórzy dobrze reagują na metodę TRT (Tinitus Retraining Therapy), czyli terapię habituacyjną, która została opracowana do leczenia szumów usznych. Obecnie na Uniwersytecie Warszawskim, pani Marta Siepsiak prowadzi prace badawcze nad zjawiskiem mizofonii. O szczegółach można przeczytać na https://www.projekt-dzwiek.com/. a nawet wziąć udział w badaniach naukowych.
Leczenie mizofonii tak, jak sam proces diagnostyczny – może być długotrwały. Warto poddać się tym procedurom, aby następnie móc wybrać skuteczną dla siebie metodę terapeutyczną, która choć trochę poprawi funkcjonowanie w świecie. Ważne jest też, by nie dać się oszukać tym, którzy oferują specjalne, skuteczne i jedyne w swoim rodzaju metody i środki dla mizofoników.
Karina Hanowska- psychoterapeutka
Learn MoreLęk w czasie epidemii – jak sobie z nim radzić?
W czasie epidemii wszyscy, z rożnym nasileniem, się boimy. To wyjątkowa sytuacja, z którą wielu z nas nigdy wcześniej w swoim życiu nie miała styczności. Ogrania nas strach, bo zagrożenie jest realne, faktycznie. Boimy się o życie naszych bliskich, mniej o swoje. (Dlaczego mniej o swoje? Ponieważ działa mechanizm psychologiczny, który sprawia, że myślimy: „mnie nic się nie stanie.”) Zdrowie, życie jest dla większości ludzi najwyższą wartością.
Warto docenić lęk, bo jest nam pomocny i nas chroni. Dobrze, że go odczuwamy, bo on skłania nas do racjonalnego działania, które może sprawić, że zwiększy się nasza szansa na bycie zdrowym. Z każdej strony słyszymy apele zachęcające do pozostania w domu, stosowania się do wytycznych rządowych dla dobra wspólnego. To racjonalne działania – w tym pomaga lęk. Lęk, jako reakcja emocjonalna, pełni funkcję ochronną. Podczas pobudzenia uruchamiany jest nasz układ nerwowy, który ma za zadanie zmobilizować nasze siły do reakcji „walcz- uciekaj”.
Jak poradzić sobie z lękiem w czasie epidemii, aby jego natężenie nie rozkręciło się do rozmiarów paniki? Pomocne może być w tym czasie dbanie o relacje i siebie. Bądź blisko z tymi, z którymi jesteś w domu. Bliskość fizyczna, przytulenia, sprawiają, że w naszym organizmie wydzielając się hormony. Na skutek pobudzenia receptorów dotyku znajdujących się w skórze właściwej, następuje stymulacja centralnego układu nerwowego i wydzielanie endorfin – co intensyfikuje odczucie dobrego samopoczucia i minimalizuje doznania bólowe. Dysponujemy całym repertuarem zachowań dotykowych, do których należą: głaskanie, przytulanie, obejmowanie, łaskotanie, poklepywanie, trzymanie za ręce, muśnięcie, pocałunek, uścisk. Korzystajmy z tego!
Dbaj o relacje z domownikami. Rozmawiaj z bliskimi na różne tematy, dzwoń do znajomych, rodziny, może jest ktoś kto czeka na Twój telefon? Kiedy, ktoś się boi nie będą pomocne komunikaty: „Nie bój się” Zachęcam, do tego, aby być dla siebie empatycznym wsparciem. Zamiast tego, zapytaj: Czego się boisz? Co mogę zrobić, żebyś mniej się bał?
Zaplanuj swój dzień. Choć w obecnej sytuacji dostęp do świata zewnętrznego jest ograniczony, mamy duży wpływ na to, jak będzie wyglądał nasz dzień spędzony w domu! Lubimy mieć poczucie kontroli i wpływu na swoje życie. Tę potrzebę możemy również realizować w warunkach domowych. Ilość czasu wszyscy mamy jednakową – 24 godziny doby do dyspozycji. Warto ten czas dzielić na: pracę, odpoczynek, rekreację, snu i zaspakajania pozostałych potrzeb naszego organizmu.
Wykorzystaj czas w domu w sposób produktywny i kreatywny. Może nigdy nie masz czasu na sprawy, które są odkładane, a robiąc je sprawiłyby Ci frajdę? Poukładanie zdjęć z wakacji, przeczytanie książki, która czeka na swój czas, film, porządek w szafie, upieczenie z dziećmi ciasteczek, gra w planszówkę, na którą nigdy nie było czasu. Spróbuj w tym czasie nauczyć się czegoś nowego.
Śmiej się. Rola poczucia humoru jest niezwykle ważna. Badacze podpowiadają: śmiech zmniejsza poziom kortyzolu- hormonu stresu oraz dotlenia nasz mózg. Kiedy się śmiejesz: zostaje uwolniona serotonina, czyli hormon szczęścia.
Zadbajmy o oddech. W sytuacji napięcia nasz organizm jest pobudzony. Oddech to nasza naturalna tabletka na uspokojenie się. Mamy ją zawsze pod rękę. Zachęcam Cię do ćwiczenia: „ Krok 1: Połóż rękę na brzuchu. Podczas wdechu brzuch podnosi się do góry – to znak, że oddychasz przeponą. Podczas oddychania przeponą powoli nabierz powietrze nosem, licząc do pięciu. Krok 2: Wstrzymaj oddech licząc do pięciu. Krok 3: Powoli wypuszczaj powietrze nosem lub ustami, licząc do pięciu lub wyżej, jeśli zajmie Ci to więcej czasu. Gdy całkowicie wypuścisz powietrze, weź dwa oddechy w swoim zwykłym rytmie, następnie powtórz kroki 1-3.”
Zwracajmy uwagę na swoje myśli, bo one wpływają na to, jak się czujesz. Nie zamartwiaj się tym, co jeszcze się nie wydarzyło. Czasami nasz umysł podsuwa nam katastroficzne myśli, które nigdy się nie realizują. Próbujmy dyskutować ze swoimi myślami. Warto poddawać w wątpliwość, to co dla naszego umysłu jest już na 100 procent pewne. Karmienie się treściami, które wzmagają niepokój będzie nakręcać nasz lęk. Sprawdzaj zatem informacje maksymalnie dwa razy dziennie. Poszukaj pozytywnych statystyk i informacji. Jeśli nie możesz się powstrzymać przed zamartwianiem się… wyznacz sobie na tę czynność czas i nie przedłużaj go.
Odpowiedz sobie na pytanie: Co zyskuję z bycia w domu? 🙂
Karina Hanowska
Learn MoreJak wspomóc leczenie depresji dietą? Wyjaśnia Monika Szostek- dietetyczka
Dieta powinna być urozmaicona i różnorodna, pozbawiona produktów wysoko przetworzonych. Przede wszystkim należy określić odpowiednią kaloryczność diety oraz zapotrzebowanie na podstawowe składniki odżywcze, którymi są białko, tłuszcze i węglowodany. Powinno zwrócić się szczególną uwagę na niektóre witaminy oraz składniki mineralne. Zapobiegają one wystąpieniu depresji, wspomagają procesy leczenia – tym samym wpływają na lepsze samopoczucie.
Do tych najważniejszych należą:
- Kwasy Omega-3 (kwas DHA oraz kwas EPA) Ich prozdrowotne działanie wynika z regulacji przepływu neurotransmiterów oraz sygnałów nerwowych. Są nieodłącznym elementem budowy neuronów, czyli komórek budujących układ nerwowy. Najlepszym źródłem kwasów omega-3 są: makrela, łosoś, sardynki, owoce morza, orzechy włoskie, siemię lniane, nasiona chia, jaja, oleje roślinne. Warto rozważyć suplementację, jeśli nie spożywamy odpowiedniej ilości produktów bogatych w wielonienasycone kwasy.
- Kwas foliowy Dieta uboga w tę witaminę, upośledza działanie środków farmakologicznych, wpływa na zmniejszoną produkcję serotoniny, dopaminy i noradrenaliny oraz powoduje wzrost homocysteiny w organizmie. Produktami bogatymi w kwas foliowy są przede wszystkim zielone warzywa liściaste, nasiona roślin strączkowych, drożdże, żółtko jaja kurzego oraz orzechy. Warto wiedzieć, że przyswajalność kwasu foliowego z produktów spożywczych plasuje się na poziomie 50-80%. Ponadto kwas foliowy jest składnikiem wrażliwym na działanie promieni UV, zbyt długie przechowywanie, czy obróbkę termiczną. Z tego powodu produkty bogate w ten kwas najlepiej przechowywać w ciemnym miejscu i zjadać je w postaci surowej, niepoddanej obróbce termicznej.
- Cynk Znajdziemy go w: boczniakach, pieczarkach, kurkach, pestkach dyni, sezamie, ryżu dzikim, quinoi, nasionach roślin strączkowych, kakao, warzywach kapustnych, pietruszce
- Selen Istnieje wiele badań, które pokazują niekorzystny wpływ niedoboru selenu na funkcję mózgu oraz upośledzeniu pracy niektórych neurotransmiterów. Bardzo dobrym źródłem selenu są: orzechy brazylijskie, mięso, ryby, produkty zbożowe, warzywa kapustne (brokuły, kapusta biała, warzywa czosnkowe (czosnek, cebula), szparagi, soczewica. Zawartość selenu w produktach jest zależna od jego zawartości w glebie. Niestety zawartość selenu w glebie w Polsce oraz w krajach Europy jest niska. Jeśli gleba nie została wzbogacona za pomocą nawozu, produkty nie zaspokoją dziennego zapotrzebowania na ten pierwiastek.
- Witamina B12 (kobalamina) Jest kofaktorem przemian homocysteiny w organizmie. Bierze udział w syntezie hormonów i neurotransmiterów, a tym samym wpływa na psychikę i nastrój. Witamina ta występuję w największych ilościach w produktach pochodzenia zwierzęcego. Najlepszym jej źródłem są: podroby, ryby, mięso, sery, twarogi, mleko, chlorella
- Tryptofan Jest to aminokwas będący prekursorem serotoniny, potocznie zwanej hormonem szczęścia. Produkty będące dobrym źródłem tryptofanu to: tuńczyk, dorsz, owoce morza, jaja, pestki dyni, banany
- Witamina D Wspomaga rozwój i pracę mózgu oraz wykazuje działanie neuroprotekcyjne. Potocznie zwana ,,witaminą słońca” jest syntetyzowana w skórze organizmu. Jednak w okresie jesienno- zimowym, kiedy mamy ograniczony dopływ promieni słonecznych, warto rozważyć suplementacje. W żywności znajdziemy jej niewielkie ilości, które nie zaspokoją zapotrzebowania organizmu. Głównymi źródłami witaminy D są: ryby, jaja, masło, wątroba, sery żółte, produkty mleczne
- Antyoksydanty (witamina A, C i E) Są przeciwutleniaczami, które neutralizują powstawanie wolnych rodników odpowiedzialnych za stres oksydacyjny organizmu. Wolne rodniki uszkadzają komórki, a tym samym przyczyniają się do powstawania wielu chorób.
- Witamina A- podroby, wątroba, ryby, jaja, produkty mleczne (prekursorem witaminy A jest β-karoten występujący w czerwonych i pomarańczowych części roślin)
- Witamina C- papryka, pomarańcze, cytryny, kiwi
- Witamina E- produkty pełnoziarniste, jaja, awokado, orzechy, oliwa z oliwek
Produkty przeciwskazane:
Alkohol- częste spożywanie napojów wysokoprocentowych nasila niepokój i ataki paniki. Ponadto alkohol spożywany często powoduje spadek poziomu serotoniny, co sprzyja złemu samopoczuciu. Kofeina- spadek serotoniny. Słodycze- poprawa humoru po zjedzeniu słodkich produktów jest chwilowa, związana, z gwałtownym wyrzutem glukozy do krwi i szybkim dostarczeniu energii. Po chwili nastrój pogarsza się.
Monika Szostek
Literatura:
America A, Milling LS . The efficacy of vitamins for reducing or preventing depression symptoms in healthy individuals: natural remedy or placebo? J Behav Med 2008; 31: 157–167.
Dr inż. Sa’eed Bawa i dr inż. Danuta Gajewska, Czy dieta może poprawić nastrój? , Wykład wygłoszony w ramach „Wszechnicy Żywieniowej w SGGW” w dn.21 lutego 2007 r., http://www.wszechnica-zywieniowa.sggw.pl/web/dieta.pdf
Harbottle L, Schonfelder N. Nutrition and depression: a review of the evidence. J Ment Health 2008; 17(6): 576–587.
Harbottle L, Schonfelder N. Nutrition and depression: a review of the evidence. J Ment Health 2008; 17(6): 576–587.
Józefowicz O., Rabe-Jabłońska J., Bogaczewicz J., Woźniacka A., Rola witaminy D w patogenezie zaburzeń psychicznych, Psychiatria i Psychologia Kliniczna, 2009, 9,3, 200-206
Majkutewicz P., Tuszko P., Okręglicka P., Leczenie żywieniowe w depresji, Family Medicine&Primary Care Review 2014; 16; 1:48-50
Ratajczak M., Gietka-Czernel M., Rola selenu w organizmie człowieka, Post N Med 2016; XXIX(12): 929-933
Ciało- mój przyjaciel czy wróg?
Towarzyszy nam od początku naszego istnienia. Jest z nami każdego dnia. Jest blisko. Bardziej blisko się nie da. Nasze ciało może być dla nas miłe widzianym towarzyszem lub wrogiem, którego nie lubimy i wtedy najchętniej zamienilibyśmy je na inny model. Relacja, jaką mamy z własnym ciałem mocno wpływa na naszą istotę poczucia własnej wartości, na jakość naszego życia i zdrowia psychicznego. Im bardziej lubimy naszego towarzysza, tym jesteśmy szczęśliwsi. A co jeśli związek z ciałem się nie układa?
Bywamy wobec niego bardzo wymagający. Chcemy, żeby nam służyło, było ładne, zgrabne, piękne, zadbane, gładkie, zdrowie, sprawne, silne. Wymagamy, żeby nie robiło nam problemów, tylko realizowało nasze potrzeby: zdrowia, atrakcyjności fizycznej, sprawności i kondycji. Złościmy się, kiedy nie spełnia naszych oczekiwań, gdy jest go za dużo, za mało, choruje, nie daje rady się wspinać. Wtedy zaczynamy nasze ciało poddawać drakońskim dietom, treningom nie do wytrzymania. Ma być takie, jak sobie wymyśliliśmy. Często nie akceptujemy go z niedoskonałościami.
A gdyby być dla niego bardziej łagodnym, bardziej wyrozumiałymi? A gdyby zobaczyć, jak bardzo się stara nadążyć za naszymi potrzebami, marzeniami, wizjami? To nieprawda, że tylko kobiety są niezadowolone ze swojego wyglądu, a jednak wielu z nas sądzi, że kłopoty z akceptacją swojego wyglądu dotyczą jedynie kobiet. Sondaż CBOS jak i grupa badaczy z Chapman University w dużym badaniu dowiedli, że często borykają się z tym problemem także mężczyźni (choć rzeczywiście rzadziej niż kobiety). Kulturowe wymagania znacznie bardziej „obciążają” kobiety aniżeli mężczyzn. Kanony urody, piękna współczesnego świata odbiegają od naszych naturalnych kształtów.
Zbyt krytyczne nastawienie do swojego wyglądu zaczyna się dużo wcześniej, zanim staniemy się dorośli. Relacji z naszym ciałem uczymy się, jak prawie wszystkiego, w dzieciństwie. Patrzymy uważnie na to, jak matka lub inne ważne osoby w naszym życiu traktowały nasze i swoje ciało. Jeśli matka nie dba o siebie i swoje ciało, czy chce czy nie chce, uczy tego samego swoje dziecko – a ono patrzy, obserwuje i uczy się. Powiela jej błędy i nieświadomie zaczyna traktować swoje ciało, jak matka.
Małe dzieci kochają siebie bezwarunkowo. Z czasem niektóre z nich przestają. Istotną rolę odgrywają ważne osoby dorosłe, w których jak w zwierciadle przegląda się dziecko. Staje się tym, kim widzą go dorośli. Dorastajacy, młodzi ludzie, którzy słyszą od swojej rodziny komunikaty akceptujące ich ciało, są z niego zadowoleni. Natomiast ci, którzy takiej akceptacji nie czują, zaczynają myśleć o sobie i swoim ciele negatywnie. Nastolatkowie, którzy spotykają się z krytycznymi uwagami i np. zachętami do redukcji wagi, najczęściej podejmują już w młodym wieku próby odchudzania i zmiany wyglądu.
Brzemię „bycia nieidealnym” potrafi ciągnąć się latami. Ci, którzy nie mieli szans zaprzyjaźnić się ze swoim ciałem, zbudować z nim relacji opartej na sympatii i akceptacji dużo częściej będą z nim walczyć. Dr Margo Maine amerykańska psycholożka kliniczna, autorka wielu książek, zachęca nas, aby uczyć się budować z naszym ciałem więź pełną zrozumienia i współczucia. Umieć zobaczyć w nim wiernego towarzysza, z którym idziemy przez życie. Dr Maine zachęca nas do doceniania swojego ciała. Daje kilka wskazówek- kroków do przytulenia się:
- „ Pomyśl o swoim ciele jako wehikule wiozącym cię do marzeń.
- Każdego ranka po przebudzeniu doceń swoje ciało, bo dzięki niemu możesz ruszyć w nowy dzień.
- Czy wiesz, jak niezwykłe jest Twoje ciało? Stale wycofuje zużyte komórki, a w nich miejsce pojawiają się nowe- 20 milionów takich zmian, co sekundę. Co dzień odnawia się błona śluzowa układu pokarmowego. Co tydzień – skóra.
- Bądź uważny na sygnały płynące z ciała- jedz, kiedy jesteś głodny, odpoczywaj, gdy jesteś zmęczony.
- Odkryj, jaki ruch lubi Twoje ciało i pozwól mu tak się ruszać.
- Otaczaj się ludźmi, którzy przypominają Ci o Twojej wewnętrznej sile i pięknie.
- Bądź wdzięczny ciału. Pomyśl, jak wiele czynności ciało wykonuje w tym momencie, a Ty nie musisz o tym, nawet myśleć. Oddychasz, trawisz, czujesz, myślisz…uśmiechasz się, widzisz piękno wokół- wszystko dzięki ciału.”
Jeśli wszystkie te sposoby nie działają, a Twoja relacja z ciałem jest niezadowalająca, warto udać się do psychoterapeuty, psychologa, a w razie nadwagi czy otyłości – także do lekarza i dietetyka.
Literatura: A.Cedro (red.), W związku z ciałem, Wyd. Charaktery, Kielce 2017, s. 161
Karina Hanowska
Learn MoreNie bój się lęku- niech on boi się ciebie!
Lęk nie jest zły. Jest potrzebny, choć nieprzyjemny do przeżywania. To jedna z podstawowych ludzkich emocji, ponieważ pozwala nam chronić się przed niebezpieczeństwem, zagrożeniem. Wyobraźmy sobie świat bez lęku. Może byłoby przyjemnej ale… czy wyszło by to nam, jako gatunkowi ludzkiemu, na dobre?
Bez lęku zginęlibyśmy pod kołami samochodu, pospadali z dachów, bylibyśmy łatwą ofiarą napaści, rabunku i dzikich zwierząt. To adaptacyjne uczucie, jakim jest lęk, pozwala nam przetrwać i się rozwijać. Gdyby nie lęk przed negatywną oceną niektórzy przestaliby ćwiczyć, szlifować umiejętności do bycia jeszcze lepszym w sporcie, muzyce, świecie sztuki. Lęk daje nam energię potrzebną do tego, aby osiągać szczyty.
Boimy się przeróżnych rzeczy: pająków, wysokości, wystąpień publicznych, innych ludzi, chorób, śmierci, burzy, wiatru, ciemności, krwi, zarazków. Jedni lękają się o przyszłość swoją lub swoich bliskich, inni boją się jazdy autobusami, otwartych przestrzeni, latania samolotami, miejsc, w których jest gorąco lub zbyt ciasno. Granica między niewielkim, codziennym lękiem a zaburzeniami lękowi jest płynna. Zaburzeniem lękowym nie jest strach, z którym sobie radzimy. Jedni uciekają na widok myszy, denerwują się przed egzaminem lub publicznym zabraniem głosu – to jeszcze norma. Jednak są wśród nas osoby, którym lęk odbiera życie, przybiera dużą intensywność, wpływa na ogólny stan zdrowia i funkcjonowania w życiu. Wtedy mówimy o cierpieniu z powodu przeżywanego lęku.
Lęk patologiczny, to lęk zbyt duży, z którym sobie nie potrafimy sami poradzić. Osoby cierpiące na zaburzenia lękowe reagują bardzo różnie. Jedni budzą się w środku nocy mokrzy od potu, nie są w stanie chodzić do szkoły, pracować, robić zakupów w dużych sklepach. Zamykają się w domu, pokoju, żyją w izolacji od ludzi, którzy są dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Inni żyją, pracują chodzą do szkoły i ciągle się wszystkim martwią. Jedni i drudzy prawdopodobnie cierpią na zaburzenia lękowe. Zdarzają się przypadki, gdy dotknięci zaburzeniem sami nie są pewni, czy ich zachowanie jest normalne, czy wymaga leczenia.
Około połowa osób cierpiących na zaburzenia lękowe nie znajduje się pod opieką specjalistów. Nie poszli do lekarza psychiatry, nie skonsultowali się z psychologiem, nie chodzą na psychoterapię. Cierpią, myśląc, że tacy już są lub unikają konsultacji z obawy przed stygmatem „chorego psychicznie”. Często wstyd powstrzymuje ludzi przed szukaniem pomocy psychiatrycznej, psychoterapeutycznej. Zadziwiające jest, jak wielu ludzi ma jeszcze uprzedzenia do psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów i unika pomocy. Kiedy warto udać się do specjalisty? Jeśli z powodu lęku nie żyjemy, tak jakbyśmy chcieli, kiedy cierpimy z powodu objawów somatycznych, nasze życie kręci się wokół lęku, lub bliscy zauważają, że może powinniśmy się skonsultować ze specjalistą.
Spróbuj odpowiedzieć na pytania, które wyjaśnią czy objawy są w normie, czy już nie.
● Co najmniej przez połowę dnia rozmyślam o moich lękach. tak/nie
● Lęk całkowicie zmienił moje życie, lub nie robię wielu rzeczy, które lubię. tak/nie
● Z powodu moich lęków piję zbyt dużo alkoholu i/lub biorę tabletki uspakajające. tak/nie
● Z powodu moich lęków zdarzyły mi się myśli samobójcze. tak/nie
● Z powodu moich lęków mam kłopoty ze szkołą, pracą. tak/nie
● Z powodu moich lęków mam problemy w związku. tak/nie
Jeśli odpowiedź na co najmniej jedno pytanie brzmi „tak”, należy przyjąć, że cierpisz na zaburzenie lękowe. Warto to omówić z lekarzem, psychologiem lub psychoterapeutą. Lęk nie musi odbierać Ci życia. Weź byka za rogi!
Karina Hanowska
Learn MoreTu nie chodzi o jedzenie- o zaburzeniach odżywiania
Karina Hanowska
Bulimia, anoreksja, napadowe objadanie się – na pierwszy rzut oka terminy te kojarzymy z jedzeniem. Jedzenie (lub niejedzenie) jest tylko objawem tego, co dzieje się w psychice, w emocjach osoby cierpiącej na zaburzenia odżywiania. Co zatem kryje się pod przykrywką jedzenia?
Osoby cierpiące na zaburzenia odżywiania to w większości kobiety (młode, dorastające, w średnim wieku). Bulimia dotyka ok. 4 procent osób w wieku między 18. a 30. rokiem życia. Zaczyna się dość prozaicznie – od odchudzania. Pojawia się myślenie warunkowe: „Kiedy schudnę, to… znajdę miłość, zacznę randkować, będę ładniejsza, zacznę podróżować, poszukam nowej pracy, przestanę siebie krytykować”. Zadowolenie z nowego wyglądu jest na tyle ważne, że kobiety te chcą utrzymać smukłą sylwetkę często kosztem zdrowia. Aby móc jeść, ile się chce i nie tyć, dziewczyny znajdują sobie „cudowny sposób”. ,,Najpierw zjem tyle ile chcę, wszystko czego sobie odmawiałam, potem zwymiotuję”. Chcą w ten sposób zachować sylwetkę, nie przytyć. Bardzo boją się, że gdy będą jeść ich figura zmieni się na niekorzyść. Niektóre wymiotują raz, inne kilka razy w tygodniu. Są pacjentki korzystające z „cudownego sposobu” po każdym posiłku. Osoby chorujące na zaburzenia odżywiania nie myślą o konsekwencjach zdrowotnych, mimo że zdają sobie sprawę ze szkodliwości stosowanych metod. Poza wymiotami niektóre z nich stosują: środki przeczyszczające, moczopędne, głodówki, mordercze ćwiczenia. Z ich perspektywy dużo ważniejsze od zdrowia, a wręcz najważniejsze, jest utrzymanie sylwetki. Z czasem wszystko zaczyna wymykać się im spod kontroli. Wpadają w pętlę zaburzenia, z której trudno wyjść samemu. Żyją w ciągłym poczuciu winy i wstydzie. Chorują w samotności. Nie chcą, aby bliscy wiedzieli o ich „cudownym sposobie” na utrzymanie wagi. Boją się, że ktoś się dowie.
Wymiotowanie jest wstydliwym tematem. Chore robią wszystko, aby zatrzeć po sobie ślady. Często powtarzają sobie: „to już ostatni raz”. Czują do siebie niechęć i odrazę. Wymiotują, bo muszą…być idealne, lepsze niż są. Nie mogą sobie pozwolić na bycie „nieidealną”. Wymiotując nadużywają siebie, własnego ciała, wręcz obdzierają się z godności, jednak nie potrafią przestać, bo obawa przed przytyciem jest silniejsza. Ciało staje się dla nich narzędziem do kontrolowania, jest ich własnością, więc mogą z nim robić wszystko. W życiu prawdopodobnie nie mogły lub nie potrafiły wybierać po swojemu. Kiedy brak im poczucia bezpieczeństwa, które daje rodzina, albo czują, że nie mają wpływu na swoje życie, kontrola staje się tego substytutem. Zaczynają szukać obszarów, w których ten wpływ mogą mieć.
Chorują dziewczyny, kobiety, którym w dzieciństwie zabrakło w najbliższym otoczeniu poczucia bezpieczeństwa, akceptacji tego, jakimi są. W ich rodzinach było dużo krytyki i konfliktów. Nauczyły się myśleć, że na miłość, akceptację bliskich muszą zasłużyć, zapracować, że takie jakie są, nie są do końca dobre. Czują się inne, niezrozumiałe, niegodne miłości, niedopasowane, gorsze, brzydsze, głupsze, niekochane, wyśmiewane, więc muszą się starać nadrabiać „braki”. Dążą do perfekcji we wszystkich obszarach: w nauce, osiągnięciach, relacjach, pracy i… wyglądzie. Kiedy zaczynają zdrowieć? Jak pozwolą sobie na bycie idealnie „nieidealną”.
Learn MoreDepresja nastolatków – porady dla rodziców
Karina Hanowska
W życiu każdego nastolatka zdarzają się sytuacje trudne. Jedne mijają bo wynikają z sytuacji, która pomyślnie została rozwiązana inne nie przechodzą. Wszyscy niezależnie od wieku mamy okresy obniżonego nastroju. Możemy czuć się wtedy smutni, przygnębieni jakby „przygaszeni”. Powodem może być utrata kogoś, lub czegoś np. choroba bliskiej osoby, rozpad związku. Często nastolatki mówią używając potocznego języka: „ Mam deprechę.” Do naszego języka zbyt łatwo weszło mówienie o obniżonym nastroju jak o depresji. Warto jednak umieć rozróżniać, chwilowy obniżony nastrój od depresji – choroby. Depresja to choroba, która coraz częściej dotyka dzieci i młodzież.
Depresja to jednostka chorobowa, która oprócz obniżonego nastroju ma także wiele innych objawów:
- Znaczne zmniejszenie odczuwania przyjemności (coś, co dawniej sprawiało przyjemność, staje się obojętne) i wyraźne zmniejszenie zainteresowań niemal wszystkimi czynnościami
- Problemy ze snem (wybudzanie się w nocy, nad ranem, lub nadmierna senność)
- Trudności w koncentracji i zaburzenie skupienia uwagi ( gubienie rzeczy, wracanie się do domu, trudności szkolne w uczeniu się, niezdolność podjęcia decyzji)
- Brak pewności siebie- niska samoocena (reagowanie lękiem na powierzone zadania, myślenie o sobie w sposób krytyczny, poczucie własnej bezwartościowości)
- Zmniejszanie apetytu lub jego nadmiar
- Uczucie zmęczenie nawet po niewielkim wysiłku fizycznym, utrata energii niemal codzienne-
- Nawracające myśli o śmierci
- Bóle somatyczne niewiadomego pochodzenia
Występowanie łącznie co najmniej pięciu z wymienionych objawów przez okres 2 tygodni stanowi podstawę do tego, aby udać się do specjalisty: psychologa, psychoterapeuty lub lekarza psychiatry. Główną metodą leczenia jest rozpoczęcie psychoterapii dziecka, najlepiej w połączeniu z terapią rodzinną ( Namysłowska, 2011). Czasami niezbędne są leki, a nawet hospitalizacja (zwłaszcza gdy nastrojowi towarzyszą myśli samobójcze) (Iniewicz, Stachel, 2011). Decyzję o tym podejmuję lekarz.
Rola rodziców w przypadku choroby jest niezastąpiona. Co możesz zrobić – kiedy jesteś rodzicem?
- Nie obwiniaj chorego ani samego siebie za swoją bezradność;
- Spędzaj z dzieckiem najwięcej czasu. Wspieraj je, słuchaj i rozmawiaj;
- Akceptujemy fakt, że to choroba jak każda inna i chory nie może po prostu „przestać być smutnym;
- Mów dobrze o swoim dziecku;
- Zauważaj i wzmacniaj każdą, nawet małą próbę pokonania trudności;
- Respektuj autonomię i godność dziecka;
- Bądź otwarty na emocje dziecka, akceptuj je i dziel się swoimi (w ten sposób uczysz dziecko wyrażania emocji);
- Wspieraj je (czasami wystarczy nawet sama obecność) w ciężkich sytuacjach; (Odachowska, 2018)
Poniżej przestawiam listę pytań, które mogą być pomocne dla rodziców.
Czy moje dziecko ma depresję? (Kołakowski, Siwek, Ambroziak)
Żeby stwierdzić, czy dziecko może mieć depresję, trzeba sobie zadać serię pytań szczegółowych:
- Czy zauważyłam/zauważyłem u dziecka przewlekle zmiany nastroju- dziecko jest ponure, przygnębione, drażliwe, smutne, marudne?Czy obserwuję takie zmiany przynajmniej od kilku tygodni, przez większą część każdego dnia (choć mogą być momenty, kiedy dziecko czuje się lepiej)?
- Czy dziecko straciło radość życia? Jest takie dzień po dniu, tydzień po tygodniu?
- Czy powyższe zmiany nastroju sprawiły, że dziecko funkcjonuje znacznie gorzej niż dotychczas?
- Czy dziecko straciło zainteresowanie rzeczami, które wcześniej sprawiały mu przyjemność
- Czy spędza mniej czasu, zajmując się swoim hobby?
- Czy dziecko zaczęło ograniczać spotkania z przyjaciółmi, rzadziej wychodzi z domu?
- Czy pojawiły się problemy z nauką? Może nagle pogorszyły się oceny?
- Czy dziecko mówi, że ma trudności z koncentracją, nie ma sił, ma problemy ze zmobilizowaniem się? Czy podaje „dobre” powody niewychodzenia z domu („Nie pójdę dziś do szkoły, by lepiej napisać to wypracowanie/ przygotować się do klasówki”)
- Czy ma problemy ze snem (zarówno trudności z zasypianiem, jak i nadmierna senność) i /lub wahania apetytu?
- Czy dziecko mówi, że nie ma energii do działania, mniej dba o siebie, ma podkrążone oczy?
- Czy dziecko gorzej mówi o sobie, postrzega innych jako lepszych od siebie, obwinia się nadmiernie, mówi, że życie nie ma sensu albo że nie ma po co żyć?
Te oznaki świadczą o poważniej chorobie – jaką jest depresja. Wymagają podjęcia interwencji. Zgłoś się do psychoterapeuty, psychologa lub lekarza psychiatry. Depresja jest chorobą wyleczalną. Nie warto tracić czasu, tu liczy się komfort i życie Twojego dziecka.
Literatura
Kołakowski, A., Siwek, K., Ambroziak, K.(2018). Depresja nastolatków. Jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Bilikiewicz, A. (2001). Psychiatria dla studentów medycyny. Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL.
Odachowska, E. (2018). Kryzys psychologiczny. Poradnik dla rodziców i dzieci. Warszawa: Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej Wydział ds. Wdrażania programów społecznych.
Learn More